W drugiej części
naszej opowieści o zwiedzaniu ruin pałaców w gminie Rudnik w powiecie
raciborskim pokażemy Wam piękne lokalizacje w maleńkich Czerwięcicach,
Łubowicach i Sławikowie.
Jeśli nie czytaliście części pierwszej to znajdziecie ją tu.
Czerwięcice
Po zerknięciu na Modzurów ruszyliśmy do naszego następnego
punktu, którym był pałac w Czerwięcicach. Oj, naszukaliśmy się go. W internecie
znaleźliśmy adres na ul. Głównej 1, ale na miejscu okazało się, że
przyjechaliśmy pod jakiś prywatny budynek. Zonk. Pokręciliśmy się po wsi,
wychodząc z założenia, że pałac musi być w otoczeniu parku (w 90% tak jest),
więc rozglądaliśmy się za lasem. Nie mając zbyt wielu dróg do wyboru w końcu
znaleźliśmy pałac w okolicach Głównej 7, ukryty za lasem (bingo!). Dojazd – jak
już się wie, gdzie szukać – jest bardzo prosty.
Samochód można było zaparkować tuż pod pałacem. Niestety,
budynek jest własnością prywatną, otoczony jest płotem, a tabliczki „wstęp wzbroniony”
straszą już od frontu. Od strony drogi pałac wygląda skromnie, właściwie
całkowicie „niepałacowo”, jednak wystarczy go obejść i naszym oczom ukazuje się
piękny widok.
Pałac został wybudowany w XIX w. przez rodzinę von Schimonsky. W trakcie II
wojny światowej znajdował się tam niemiecki sztab, później w rękach prywatnych
budynek zaczął podupadać. Wygląda na to, że podejmowane były próby
remontu, ale raczej marne są szanse, że zostanie odnowiony i zagospodarowany.
Kiedy podjechaliśmy pod pałac Koria spała, więc nie
budziliśmy jej specjalnie na oględziny, tym bardziej, że teren jest ogrodzony. Okazało
się, że to był niegłupi pomysł, ponieważ wokół pałacu było mnóstwo pokrzyw,
które wesoło urosły aż po same kolana (małej wtedy Korii w ogóle nie
byłoby widać). Ze względu na
niesprawdzony i niepewny teren wokół pałacu miejsce nie jest najlepsze dla
psów.
Plusy: klimat, samochód można zostawić pod samym pałacem.
Minusy: teren prywatny, ogrodzony, wokół pałacu zarośla z pokrzywami.
Łubowice
Kolejnym punktem na mapie były ruiny pałacu-zamku znanego
niemieckiego poety Josepha von Eichendorffa w Łubowicach. Choć po dawnej
budowli zostało ledwie kilka ścian to miejsce jest niezwykle klimatyczne.
Pałac został zbudowany w XVIII w. i przeszedł gruntowny
remont w XIX w. Niestety w 1945 roku został zniszczony. Wokół pałacu rosną
wiekowe drzewa i ciągnie się urocza grabowa aleja, wzdłuż której na tablicach
można przeczytać w oryginale i tłumaczeniu wiersze Eichendorffa. W ciepłe
miesiące w ruinach urządzane są koncerty i przedstawienia. Teren wokół dawnego
pałacu został uporządkowany i zadbano o niego, jest idealnym miejscem na
spacer.
O Łubowicach krąży wiele legend, na przykład te mówiące o
mieście Lubom ukrytym pod Łubowicami i górą Bucz. Kilka razy próbowano miasto
spod ziemi wydobyć, ale nigdy nie znaleziono do tego odpowiednich osób (albo
rolnik stchórzył, albo dziewczyna okazała się niegodna). Są naprawdę ciekawe i
jeśli ktoś lubi legendy i stare podania to zachęcam do przeczytania rozdziału o
Łubowicach w książce Anny Bindacz Gmina
Rudnik – kraina pałaców i zieleni, którą można znaleźć w sieci.
Miejsce jest w pełni
bezpieczne i dostępne dla czworonogów. Można wybrać się na spacer grabową Zajęczą Alejką, posiedzieć na ławkach, przejść się po ruinach.
Plusy: romantyczny klimat, można spędzić tu więcej czasu na
spacerze lub siedząc na ławkach, jak już znajdzie się miejscowość Łubowice (nie
sugerując się znakami na dom pamięci poety) to dojazd jest bardzo prosty,
samochód zostawia się na parkingu tuż obok ruin.
Minusy: stan zabytku – minus tylko dla tych, którzy uważają, że to zbyt zniszczone miejsce, żeby się nim w ogóle przejmować.
Minusy: stan zabytku – minus tylko dla tych, którzy uważają, że to zbyt zniszczone miejsce, żeby się nim w ogóle przejmować.
Sławików
Ostatnim punktem programu i zdecydowanie najpiękniejszym
miejscem naszego wypadu był Sławików. Pałac, który odwiedziliśmy należał do
rodziny Eckstedtów z XVIII/XIX w., został zniszczony pod koniec II wojny
światowej, a zdewastowany w czasach PRL-u.
Wokół pałacu są znaki o zakazie wstępu i „grozi zawaleniem”,
ale nikt sobie z tego nic nie robi, co widać po wydeptanych w dawnym parku
ścieżkach. My jako rasowi eksploratorzy amatorzy też podziękowaliśmy znakom za
informację i ruszyliśmy przed siebie. Przed pałacem trafiliśmy akurat na ślubną
sesję zdjęciową.
Środek jest w opłakanym stanie. Bez większych trudności
można wszędzie wejść, oczywiście z zachowaniem szczególnej ostrożności. Można
natrafić na szkło, ale środek w głównej mierze wypełnia dobrze udeptana ziemia i
gruz.
Koria dziarsko pchała się do zwiedzania ruiny, więc z dużą
dozą przewidywania i ostrożności wzięliśmy ją ze sobą. Bez problemu
przechodziła przez wszystkie zakamarki, a w niepewnych miejscach wędrowała na
ręce i była bezpieczne przenoszona jak rasowa księżniczka. Na szczęście w
środku takich momentów było naprawdę mało.
Sławików nie jest
dobrym miejscem dla psa, bo jest to miejsce mało bezpieczne. Pies musi być
koniecznie na smyczy i pod ciągłą opieką, jeśli już decydujemy się na wejście
do środka. Wiadomo, że nie wszędzie w pozostałościach pałacu z psem
wejdziemy, nie każde miejsce sprawdzimy, ale na główne ścieżki wydeptane przez
poprzednich eksploratorów amatorów można wejść. Jest to jednak wycieczka dla
prawdziwych fanów ruin.
Plusy: piękne i
klimatyczne miejsce, łatwy dojazd, samochód można zostawić tuż przy pałacu,
można prawdziwie eksplorować i wszędzie wejść (z zachowaniem ostrożności).
Minusy: pałac od strony drogi oraz frontu mocno zarośnięty (tył prawdopodobnie też, ale tam nie zaglądaliśmy), miejsce mało bezpieczne dla psa.
Minusy: pałac od strony drogi oraz frontu mocno zarośnięty (tył prawdopodobnie też, ale tam nie zaglądaliśmy), miejsce mało bezpieczne dla psa.
☙ ☙ ☙
Podsumowując cały wyjazd...
Zwiedzanie ruin tak wielu pałaców w jeden dzień i to ze szczeniakiem było karkołomnym przedsięwzięciem, które finalnie wyszło rewelacyjnie. Koria była grzeczna i nie sprawiała problemów, samochód się spisał, widoki i miejsca nie zawiodły. Choć taka forma spędzania czasu z czworonogiem nie należy do typowych i może być uznawana za niebezpieczną to przy odpowiedniej organizacji, planowaniu i przewidywaniu nie ma większych problemów. Polecam, choć ostrzegam, że momentami może być trudno.
Pozdrawiam!
Karolina
_____________
Bibliografia:
A. Bindacz, Gmina
Rudnik – kraina pałaców i zieleni, Racibórz 2005.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz